Próbowałam uszyć coś nowego z Tildy. Na pierwszy ogień poszły małe misie. Są niestandardowej wielkości, 1/3 wykroju. Nie jestem z nich zbytnio zadowolona, bardzo ciężko się szyje takie maleństwa na maszynie, mają dużo niedociągnięć, ale synek zadowolony i nie zwraca uwagi na małe mankamenty ;)
Tej z prawej został nazwany przez syna Bear, ten z lewej Beeeeeeeeeeeeeear :D. Aktualnie na topie jest angielski, tak więc mamy również królika Rabbita :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz